W roku 1907 firma Daimler Motoren-Gesellschaft (DMG) otrzymała zamówienie na niezawodny samochód, radzący sobie w trudnym terenie. Wyzwanie podjął Paul Daimler, syn założyciela spółki, który od roku 1903 pracował nad napędem na wszystkie koła, dzięki czemu miał doświadczenie z tym rodzajem napędu. Chociaż zamówiono samochód osobowy, projekt Daimlera bazował na samochodzie dostawczym, ponieważ auto miało spełniać bardzo zróżnicowane wymagania.
Rozstaw osi 4,9 m długiego i prawie 2,7 m wysokiego samochodu wynosił 4 m, a rozstaw kół 1,42 m. Te rozmiary ukrywały pojazd o masie 3,6 t. Daimler musiał uporać się z wieloma trudnościami, które znacząco wpłynęły na konstrukcję auta. Próby uszczelnienia przekładni na przedniej osi doprowadziły do tego, że możliwy był skręt kół pod kątem zaledwie 23°. Dlatego zdecydowano się na wykorzystanie takiej samej konstrukcji także z tyłu. Tak więc można było kierować również tylnymi kołami, co zapewniło odpowiednią sterowalność całym pojazdem. W tym czasie rarytasem były dyskowe koła z oponami pneumatycznymi o rozmiarze 930 x 125, które zastąpiły standardowe obręcze z oponami z twardej gumy. Zawór opony umieszczono na wewnętrznej stronie koła, żeby zmniejszyć ryzyko jego uszkodzenia. Na obu osiach zamontowano podłużne resory piórowe. I chociaż prześwit wynosił 320 mm, to podwozie chronione było grubą blachą.
Pod maską zamontowano ogromny 4-cylindrowy rzędowy silnik o pojemności 6,8 l, który oferował 26 kW (35 KM) przy 800 obr./min. Samochód był w stanie osiągnąć podczas jazdy na asfalcie prędkość maksymalną 40 km/h, a zdolność pokonywania wzniesień wynosiła 25 procent. Trudności były z chłodzeniem silnika, ponieważ pojazd miał być eksploatowany w tropikalnej Afryce. Ten problem rozwiązano przez zastosowanie dwóch chłodnic połączonych dwoma zbiornikami bocznymi. 140 l cieczy chłodzącej było w stanie utrzymać odpowiednią temperaturę nawet podczas godzinnej jazdy piaszczystym terenem z prędkością 8 km/h.
Samochód dostarczono w roku 1908 za cenę 34750 marek, a do roku 1910 kierowca Paul Ritter, pracujący na usługach zarządcy kolonialnego Bernharda Dernburga, którego imię samochód później otrzymał, przejechał autem 10 tys. km. W tym czasie zużył 36 opon i 27 dętek, był to swego rodzaju podatek za możliwość poruszania się w trudnym terenie. Próby użycia twardych gumowych opon okazały się niewypałem, gdyż duże siły oddziaływujące na opony łatwo je niszczyły.
Dzięki swojej niezawodności i prędkości flota samochodów w Afryce poszerzyła się o trzy mocno usztywnione 7-miejscowe Benzy i siedem ciężarowych Daimlerów. Wszystkie napędzane były wyłącznie na tylną oś. Po skończeniu służby dla zarządu kolonii samochód oddano policji, która korzystała z niego do roku 1919. Podczas tragicznych lat wojennych samochód zawieruszył się i do dziś nie wiadomo o jego dalszych losach.