Są kultury, w których otyłość jest symbolem bogactwa. W Ameryce od wielu już lat o statusie właściciela mówi przede wszystkim to, jaki ma samochód – im grubszy, tym lepiej. Na topie są prestiżowe i dość drogie modele marek europejskich, ale w latach 50. wcale tak nie było. Wtedy za oceanem królowały prestiżowe marki „wielkiej trójki”. Jedną z nich, mającą największą estymę, był Cadillac. To modele tej firmy wybierali powojenni celebryci, producenci filmowi i... gangsterzy. Alowi Capone nie było już co prawda dane wypróbować otwartego Cadillaca z naszych zdjęć, bo gdy ten zadebiutował na rynku, najsłynniejszy gangster świata nie stąpał już po tym padole.
Nie zmienia to faktu, że jego naśladowcy dość często sięgali po otwarte i – co za tym idzie – droższe wersje „kadiego” i uciekali nimi amerykańskiej policji w Plymouthach. W najlepszych powojennych latach otwarte wersje Cadillaca znajdowały nawet 8 tys. nabywców rocznie. To sporo, biorąc pod uwagę to, że kosztowały dwa razy tyle, co popularne auta Chevroleta (ok. 2,5 tys. ówczesnych dolarów). Był z nimi tylko jeden problem, bo nazwa „Series 62 Convertible Coupé” nie była wystarczająco sexy. Poradzono sobie z tym w 1953 r., kiedy to dość wysłużona konstrukcja (mechanicznie oparta na przedwojennych modelach) otrzymała nazwę mitycznej krainy złota Eldorado. Legenda głosi, że wymyśliła ją jedna z sekretarek pracujących w dziale handlowym. Tak czy siak, nowa nazwa była tym, na co czekali klienci – to wyraźny znak tego, że kupujący Eldorado wstępują do elitarnego klubu.
Pierwsze Eldorado w dużym stopniu produkowano ręcznie (oparto je na prototypie El Dorado „Golden Anniversary”, zaprezentowanym rok wcześniej z okazji 50-lecia marki), co przełożyło się na bardzo skromne moce produkcyjne – powstały raptem 532 sztuki (z ponad 85 tys. Cadillaców wytworzonych w tym roku)! Za fantastyczny kształt nadwozia odpowiadał Harley Earl J., ówczesny guru designu w koncernie General Motors.
Prezentowane cabrio ma co prawda „Sport” w nazwie, ale przy masie własnej rzędu 2 t i stosunkowo niewielkiej mocy ten samochód nie zapewnia dobrych osiągów. Dane fabryczne mówią o czasie przyspieszenia od 0 do 60 mil w okolicach 13 sekund. Myliłby się jednak ten, kto chciałby się śmiać z tego auta, bo w 1953 r. była to demonstracja siły. Eldorado miało wyposażenie, którego trudno szukać w tym czasie w Mercedesach – np. obszytą skórą deskę rozdzielczą czy też panoramiczną i ekstremalnie drogą w produkcji przednią szybę. Auto było dostępne
w czterech kolorach i mogło mieć opcjonalnie klimatyzację. Pod maską pracowała widlasta „ósemka” o pojemności 5,4 l. Ma ona żeliwny blok i ze swoimi 210 końmi jest jednym z najmocniejszych silników tamtych czasów. Nowatorska, jak na moment swojego powstania, była także automatyczna skrzynia Hydra-Matic z czterema przełożeniami (w Europie jeszcze 20 lat później wielu producentów marek premium używało 3-biegowych „automatów”).
Jak prowadzi się tego „kadiego”? Jazda nim nie przypomina tego, jak jeżdżą współczesne auta, bo ten model bardziej płynie, niż jedzie. Spory maksymalny moment obrotowy 447 Nm, osiągany przy 2700 obrotów wału korbowego, sprawia, że Eldorado mimo dużej masy nie dostaje zadyszki nawet przy wyższych prędkościach, ale kto chciałby tym kabrioletem szybciej jeździć? Teoretycznie pierwsze Eldorado może rozpędzić się do 100 mil/h, ale siedząc na przedniej kanapie, która nie zapewnia absolutnie żadnego trzymania bocznego, z wielką kierownicą w dłoniach, nie ma się ochoty przekraczać dozwolonych prędkości.
Mimo że prezentowane tu Eldorado było mocno limitowaną serią, sam model przeszedł do historii jako najpopularniejszy Cadillac. Dzisiaj nie znajdziecie już Eldorado w ofercie amerykańskiego producenta (nie ma go w niej od ładnych kilkunastu lat), ale to jeden z najdłużej produkowanych modeli w USA. Ciekawostką jest to, że wraz z bogaceniem się Amerykanów po otwarte wersje sięgano coraz rzadziej, a wybierano coupé.
Cadillac 62 Eldorado Sport Convertible - naszym zdaniem
Najlepszym wyborem jest oryginalne Eldorado z 1953 r., ale można się też zainteresować jego późniejszymi, o wiele mniej elitarnymi wersjami. Koszt zakupu tych ostatnich nie jest aż tak wygórowany, poza tym auta te są dostępne w Europie. Ceny egzemplarzy powstałych przed 1969 rokiem wahają się od 30 000 do 60 000 euro, a więc też nie jest już tanio, ale to i tak bardziej przystępna opcja dla miłośników otwartego Cadillaca. Oczywiście, na rynku można też znaleźć świeższe Eldorado. Słabo rokują zwłaszcza te powstałe od lat 90. wzwyż, a ich ceny nie przekraczają 10 000 euro.