Zielony Mercedes W115 to właśnie przykład przypudrowanego trupa, który udaje ładnego klasyka
25 tysięcy zł za profesjonalnie odrestaurowanego Mercedesa W115 to niewygórowana kwota – akurat ten model z powodu konstrukcji podwozia jest kosztowny w odbudowie. Ten miał być „profesjonalnie wylakierowany i użytkowany tylko do okazjonalnych wycieczek przy dobrej pogodzie”.
Dalej sprzedawca zachęcał: „Samochód jest w niespotykanym stanie. Wręcz nie widać, że był lakierowany. Wszystkie podzespoły miał wymienione na nowe – hamulce, amortyzatory, zawieszenie. Można nim jechać choćby na drugi koniec Polski.
Oferta skierowana do kolekcjonerów o wysokich wymaganiach”. Jedziemy więc do komisu przy ul. Modlińskiej 293 w Warszawie, a potem wraz ze sprzedawcą do garażu, gdzie trzyma W115. Z 2-3 metrów auto wygląda jako tako, choć jest brudne i matowe. Ale jedno spojrzenie na uszczelkę przedniej szyby zrobioną z gumy w płynie i... trzeba uciekać.
Z obowiązku oglądamy dalej: dziury w podwoziu i zewnętrznych elementach karoserii uzupełniano wstawkami ze zwykłej blachy – byle nie trzeba kupować części.
Podwozie zrobione ze wstawek zalanych najtańszym biteksem. Most, półosie, skrzynia – zarzygane olejem zmieszanym z tym samym asfaltem, którym za pomocą pędzla wysmarowano bagażnik. Cieknąca uszczelka pod głowicą. Misiów z siedzeń nie dało się zdjąć – ale handlarz przysiągł, że pod spodem jest świetna tapicerka.
I wiecie co? Przyjedzie ktoś, nie zajrzy pod spód, albo zajrzy i się nie zorientuje, że to lipa, kupi. My tylko zabraliśmy panu pół godziny – tak, jak i on kradnie czas poważnym klientom.
Wnętrze - najmocniejsza część auta
Wsiadasz do auta i widzisz deskę rozdzielczą – jeśli nie będziesz rozglądał się zanadto na boki ani wściubiał nosa pod dywaniki czy pokrowce, będziesz zadowolony. Deska rozdzielcza jest bowiem w jednym kawałku, a to już coś. Na podsufitkę nie patrz, bo w zaciekach, nie wystawiaj auta na deszcz – bo woda leje się przez uszczelkę zrobioną z szuwaksu w tubce.
Możesz ją wymienić, ale strach zdjąć szybę – co jest pod spodem, to na razie tajemnica. Nie udało nam się też dowiedzieć, co jest pod pokrowcami siedzeń. „No, szczerze mówiąc, to tam jeszcze nie zaglądałem i boję się, że potem trudno je będzie założyć, ale jestem pewien, że wszystko tam jest w najlepszym porządku”. Uwierzycie?
Podwozie - ulepione z masy bitumicznej
Auto – według handlarza – wszystkie podzespoły miało wymienione na nowe. Hamulce, zawieszenie, amortyzatory... Szczerze mówiąc, nowych elementów nie zauważyliśmy. Za to podwozie ulepione z najtańszej, nienadającej się do samochodu (pęka, zatrzymuje wodę!) masy bitumicznej, wyglądające jak droga gminna w podupadłym PGR-ze. Skandal!
Nadwozie - lakiernik rozebrał, ale nie złożył
Tak wygląda pobojowisko po „profesjonalnym lakierowaniu”, którym właściciel auta chwali się w ogłoszeniu. Ponieważ na każdym elemencie widać niedoróbki i braki w takim stylu, jak na zdjęciach, sprzedawca – widząc, że się na nich skupiamy – ze wstydu powinien zapaść się pod ziemię. Ale nic z tego!
Co ciekawe, komis „Auto Expert” ma w ofercie także lepiej zachowane auta, jednak po przygodzie z tym egzemplarzem twierdzimy, że nie warto mu ufać. Jeśli to jest stan kolekcjonerski, to jak wygląda normalny?