Mercedes 124 do dziś wykorzystywany jest jako solidny środek lokomocji na co dzień, a w lepiej zachowanych wersjach już klasyk. Jednak na ulicach widać przede wszystkim sedany i kombi. Rzadziej można spotkać coupé, a cabrio to już wyjątkowa rzadkość. I nie ma się czemu dziwić, bo w tej ostatniej wersji powstały zaledwie 33 952 auta.
Jednak nie tylko z racji małej liczby wyprodukowanych egzemplarzy samochód jest rzadkim widokiem na ulicach. Drugim, nawet ważniejszym powodem jest jego cena. Egzemplarz w stanie zbliżonym do ideału za kilkadziesiąt tysięcy zł? Zapomnijcie. Za taki pojazd trzeba dziś zapłacić ponad 100 tys. zł.
Tyle pieniędzy za rekreacyjny pojazd? Może się to wydawać przesadą, ale pamiętajmy, że w tym przypadku chodzi o samochód, który mimo swego charakteru nadaje się do jazdy całą rodziną – jest wystarczająca ilość miejsca dla rodziców wraz z dziećmi i bagażem. Poza tym dzięki trójwarstwowemu dachowi kabriolet Mercedesa można wykorzystywać przez cały rok.
Decydując się na ten model, trzeba obowiązkowo szukać bezwypadkowego samochodu. Wszelkie ingerencje w strukturę nadwozia sprawiają, że mogą być problemy z elektrohydraulicznym mechanizmem otwierania i zamykania dachu. Poza tym nawet w aucie z blachami w nienagannym stanie trzeba sprawdzić szczelność materiałowego przykrycia.
Jeżeli wszystko jest w porządku, to ten kabriolet można nawet wstawić do automatycznej myjni. Mechanizm składania dachu, choć dziś już czasem sprawia problemy (możliwe usterki siłowników), to techniczny majstersztyk.
Poszukując 124 cabrio, można liczyć na lepszy stan techniczny niż w przypadku innych odmian nadwoziowych. W tej postaci wielu kierowców korzystało z auta wyłącznie latem, zatem przebiegi są często niewielkie, a poza tym mniejsze jest ryzyko występowania korozji. W dodatku z racji wyższej ceny auta są bardziej doinwestowane niż pozostałe odmiany Mercedesa 124.
Auto występowało z 4- (136 i 150 KM) lub 6-cylindrowymi benzyniakami (220-272 KM). Egzemplarz na zdjęciach ma najsłabszą, 136-konną jednostkę i manualną skrzynię. To odmiana dla tych, którzy stawiają na delektowanie się spokojną jazdą pod gołym niebem. Trudno wymagać czegoś więcej, gdy „setkę” uzyskuje się po 13,3 s. Atutem tej wersji jest niższe spalanie w porównaniu z odmianami 6-cylindrowymi.
Lepiej jednak szukać auta z silnikiem 2,2 l o mocy 150 KM – ma podobne zalety co bazowy silnik, a przy tym cechuje się lepszą dynamiką – z manualną skrzynią „setkę” uzyskuje po 11,9 s, z automatem (lepszy wybór) po 12,4 s. Jednak niezależnie od wersji i tak trzeba się już liczyć z ceną rzędu 100 tys. zł.