Niestety, wszystko w przyrodzie rządzi się pewnymi prawami. To dzięki nim energia słoneczna napędza fotosyntezę, ruchy tektoniczne wywołują trzęsienia ziemi, a nadmiar wody i soli powoduje utlenianie się żelaza. 36-letnie BMW E21 mogłoby być doskonałym obiektem dydaktycznym dla młodych adeptów chemii, chcących dowiedzieć się więcej na temat rdzy.
BMW lat 70. i 80. XX w., czyli „rekiny”, słyną ze swojej podatności na rdzewienie. Sprawy nie ułatwiali także ich kolejni właściciele, wyciskający ostatnie poty ze wspaniałych silników tych aut. Pal sześć wżery na rantach błotników czy też dziury w progach. W większości przypadków najgorsze kryje się w miejscach niewidocznych na pierwszy rzut oka.
Jeśli kupujesz „beemkę” z tego okresu, najpierw zajrzyj do bagażnika i do wnęki na koło zapasowe. Jeśli nie widać śladów napraw na kielichach zawieszenia, to jest duże prawdopodobieństwo, że należysz do grona szczęśliwców. „Papierkiem lakmusowym” stanu blacharskiego E21 może być także kondycja pasa tylnego. Chwila prawdy to demontaż wnętrza i przednich błotników – dziury w podłodze i słupku A są wysoce prawdopodobne.
Opisywane E21 było skorodowane w standardowych dla tego modelu miejscach. Ucieszył nas dobry stan podłużnic, kielichów i podszybia. Za nowe zamienniki przednich błotników, progów i reperaturki tylnego błotnika trzeba było zapłacić ok. 1500 zł – to koszt jednego oryginalnego błotnika w ASO.
Znalezienie dobrego fachowca specjalizującego się w blacharstwie samochodowym jest bardzo trudne. To ciężka praca, wymagająca dużej dawki cierpliwości i kreatywności. Coraz mniej szkół zawodowych uczy tego fachu. Spawanie migomatem i obsługa szlifierki kątowej nie należą do arcytrudnych umiejętności, przez co wielu pseudofachowców nie boi się ambitnych projektów.
Tyle że ingerencja niewprawionych osób może spowodować odwrotny efekt – stan samochodu będzie jeszcze gorszy niż przed rozbiórką. Dlatego też w internecie nie brakuje ogłoszeń z „projektami do dokończenia” w atrakcyjnej cenie. Trzymajcie się od nich z daleka, gdyż najczęściej są to przypudrowane „motoryzacyjne trupy”.
Bardzo ważnym elementem współpracy z fachowcem jest spisanie umowy, w której dokładnie będzie opisany zakres robót. Taki dokument powinien powstać tuż po wstępnej rozbiórce (szczerze polecamy wykonanie jej we własnym zakresie, to ok. 1000 zł w kieszeni). Unikniecie wtedy zbędnych niedomówień i konfliktów. Blacharzowi trzeba zaufać, ale warto skontrolować postępy w odbudowie.
Remont blacharski to najważniejszy proces podczas renowacji samochodu. Na tym etapie z pewnością nie warto oszczędzać. Błyszczący lakier położony na zaszpachlowaną rdzę będzie się mienił przez kilka sezonów, a przecież nie o to chodzi.