W latach 70. i 80. XX wieku Peugeot miał dobre układy z Pininfariną. Turyński „krawiec” samochodowy spełniał wszystkie zachcianki szefów francuskiej firmy. Coupé na bazie 504? Proszę bardzo! A może kabriolet oparty na „205-ce”? Zajmie chwięl dłużej, ale będzie równie dobrze skrojony.
Trzeba przyznać, że to partnerstwo funkcjonowało świetnie. Zaprezentowane w 1983 r. 205 zastąpiło takie kanciaste modele, jak Talbot Samba i Peugeota 104/Citroëna LN i uratował koncern przed plajtą.
Trzy lata później pojawił się kabriolet, również wchodząc na miejsce niezbyt popularnego Talbota Samba z otwieranym dachem. Połączenie francuskiego luzu i włoskiego stylu dało świetne rezultaty w designie kabrioletu, jednak spowodowało też m.in. tragiczną sztywność nadwozia.
W porównaniu z niemiecką konkurencją, „205-ka” jest miękka jak croissant, a ocierające i pracujące części potrafią głośno skrzypieć. O dziwo nie daje się tego aż tak mocno odczuć podczas jazdy. Mały Peugeot porusza się między pachołkami zwinniej od Golfa, Kadetta i Escorta, które w porównaniu z nim wydają się ospałe i ociężałe.
Pewną cechą szczególną Peugeota jest jego czułość na odjęcie gazu na zakręcie. Zawieszenie bardzo nie lubi takich zmian przeciążeń i bezwzględnie karze kierowcę lekkim odejściem tyłu od obranego kierunku jazdy. Konkurenci nie pozwalają sobie na tak niedojrzałe zachowania. Być może dlatego nikt w Peugeocie nie odważył sie zamontowania w 205 Cabrio 120-konnej wersji silnika 1.9, którą stosowano w późniejszym okresie w hatchbacku.
Mimo małych niedociągnięć konstrukcji zawieszenia Peugeot pozostaje najbardziej żwawym autem w porównaniu. Najlepiej przyspiesza, silnik doskonale reaguje na gaz, i jeździłby jeszcze znacznie lepiej, gdyby skrzynia nie haczyła.