Oryginalna nazwa opisywanej marki powinna brzmieć „Obwandiyag”, po jednym z wodzów plemienia Indian Ottawa, które zamieszkiwało dzisiejsze północne rejony Stanów Zjednoczonych. Jednak angielskie nazwisko tego wodza, czyli Pontiac, jest znacznie łatwiejsze do wypowiedzenia i lepiej pasuje do nazwy samochodu. No bo jak to wymówić – Obwandiyag Firebird Trans Am? Samochód jednak wcale nie stał się sławny dzięki dzielnemu Indianinowi. Do jego popularności przyczynił się przede wszystkim występ w filmie.
W 1977 roku film pt. „Mistrz kierownicy ucieka” (oryginalny tytuł „Smokey and the Bandit”), w którym pojawił się opisywany Pontiac, zgarnął w ciągu roku 127 milionów dolarów. Skuteczniejsze pod tym względem były jedynie pokazane w tym samym roku „Gwiezdne wojny” George’a Lucasa. Ten film zarobił łącznie 300 milionów dolarów, przy kosztach produkcji na poziomie 4,3 mln dolarów.
Tytułowy mistrz kierownicy to przemytnik piwa o pseudonimie „Bandyta”, grany przez Burta Reynoldsa. Wraz z kumplem Bałwanem uciekają przed szeryfem Bufordem T. Justice’em i jego niezdarnym synem Juniorem. Nie dość, że nielegalnie przewożą piwo między stanami, to na dodatek muszą to zrobić w określonym czasie (28 godzin). Dlatego Bandyta do odciągnięcia pościgu za ciężarówką wypełnioną piwem potrzebował szybkiego sportowego auta, właśnie takiego, jak Pontiac Firebird Trans Am. Jakby kłopotów było mało, w akcję wplątuje się narzeczona Juniora, która uciekła mu sprzed ołtarza.
Najbardziej zagorzali fani tego samochodu wsiadają do niego wyłącznie w stroju Bandyty, czyli w kowbojskim kapeluszu, czerwonej koszuli, niebieskich dżinsach i w kowbojkach. Dla nich pewne jest to, że Trans Am z Bandyckiej edycji przyczynił się do spopularyzowania tego modelu, a poza tym stał się zbawieniem dla koncernu General Motors. Okazało się bowiem, że podczas gdy w latach 70. sprzedaż Firebirda z trudem dobiła do magicznej liczby 100 tys. egzemplarzy, to po emisji filmu sprzedaż samego Trans Ama osiągnęła przyspieszenie niczym rakieta kosmiczna podczas startu. W 1977 roku do klientów trafiło 79 tys. sztuk, a w następnym na auto zdecydowało się już 93 tys. kierowców. Nasz samochód na zdjęciach pochodzi z 1979 roku. Wówczas w ciągu roku powstało 117 tys. aut.
Bez orła na masce nie jest prawdziwym bandytą
Pakiet Bandit, którego fabryczny kod to Y84, występuje w czarno-złotej kolorystyce. Oczywiście, w skład tego zestawu wchodzi również olbrzymi orzeł, umieszczony na długiej masce. Przez fanów był czule, a jednocześnie lekko drwiąco określany krzyczącym kurczakiem. Deska rozdzielcza, wykończona aluminium w złotym kolorze, świeci się niczym Las Vegas w nocy.
Opisywane auto pochodzi ze Szwajcarii. Do tego górskiego kraju pojazd trafił w 1979 roku. Auto ma wzbogacone wyposażenie, obejmujące m.in.: tarczowe hamulce, o cal szersze koła oraz wzmocnione podwozie.
Na europejskich drogach to ponad 5-metrowe coupé wygląda niczym kowboj w operze. Pobudzony do życia silnik V8 o pojemności 6,6 litra brzmi niczym okrętowy diesel. Obracają się za nim niemal wszyscy przechodnie i żeby go podziwiać, zasłaniają rękami oczy, bo inaczej oślepiłoby ich słońce odbijające się w złotych listwach umieszczonych na karoserii pojazdu. Każdy, kto przed podróżą zdejmie dwa panele dachowe – obligatoryjne w odmianie Trans Am – powinien jeszcze opuścić boczne szyby i delektować się jazdą z lewą ręką spuszczoną poza wielkie drzwi. À propos drzwi. Podczas ich zamykania słyszy się głuchy klang zatrzaskującego się zamka. To jest coś podobnego do dźwięku, jaki można było kiedyś usłyszeć, gdy zamykano bramę fortu usytuowanego na prerii.
Na miękkich siedzeniach tapicerowanych pluszem siedzi się tak nisko, że kierowca może mieć problem z obserwacją drogi ponad wielką maską. Tym bardziej że widoczność ogranicza wznoszący się na jej środku garb, który wyglądem przypomina wzniesienia na Monument Valley.
Kiedy wreszcie wypadniesz na długą prostą i wciśniesz pedał gazu do oporu, skrzynia biegów zacznie z szarpnięciem redukować przełożenia, a samochód rozpędzi się niczym ognisty rumak.
Trans Am ma silnik położony za przednią osią, zawieszenie jest sztywne jak na warunki amerykańskie, a układ kierowniczy – nie po amerykańsku bezpośredni, ale i tak nie jest to w pełni sportowe auto i lepiej nie wykonywać nim gwałtownych manewrów. Znacznie przyjemniej podróżuje się majestatycznie, jakby pokonywało się bezkresne prerie.