Od youngtimerów użytkowanych na co dzień za ok. 1000 euro aż po „chromowaną biżuterię” za 2 mln – rynek aut BMW jest mocno zróżnicowany. Najbardziej cenione i poszukiwane są samochody o sportowej proweniencji. W odróżnieniu od Alfy Romeo, której najpopularniejsze auta pochodzą z lat 50. i 60., w przypadku BMW muzyka gra w latach 70.
Dlatego właśnie ceny kompaktowej limuzyny 02 mocno w ostatnich 5 latach podskoczyły. Marius Brune, nasz ekspert z Classic Data, zwraca uwagę, że samochód ten ma wszelkie cechy tak cenione przez miłośników BMW. To po prostu esencja marki. „Świetne prowadzenie, kompaktowe rozmiary, mocne silniki”– właśnie to lubią miłośnicy aut z Bawarii.
Za to z drugiej strony potężne limuzyny nie są tak cenione, zupełnie inaczej niż w Mercedesie, którego luksusowe modele od lat 60. do 80. cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem.
Ładnie utrzymane egzemplarze typoszeregu E3 osiągają już całkiem wysokie ceny (bo są rzadkie), ale seria 7, szczególnie drugiej generacji E32, budzi umiarkowane zainteresowanie. Podobnie jej mniejsi bracia z lat 80. i 90. XX w. Dzięki ponadczasowej stylistyce i właściwościom jezdnym jak w nowoczesnych autach zarówno drugiej generacji „trójki” E30, jak i serii 5 typoszeregu E34 (1988-96) brakuje czynnika nostalgii, który jest konieczny do przejścia auta ze strefy samochodów używanych do klasyków.
Modele BMW z lat 50. są raczej na marginesie rynku klasyków. Dlaczego? Bo wówczas monachijczycy produkowali tylko samochody dla dwóch skrajnie różnych grup odbiorców. Z jednej strony – dla zarabiających najmniej (dla nich przeznaczono Isettę), z drugiej – dla dyrektorów i prezesów.
A ponieważ te pojazdy mają niewiele wspólnego z późniejszymi dokonaniami BMW, pozostają niszowymi propozycjami. Ale to nie oznacza jeszcze, że tanimi. Ładnie odrestaurowane albo (jeszcze lepiej) zachowane „502-ki” to wydatek na poziomie 40 000 euro. Na skromną Isettę trzeba wyłożyć prawie 17 000 euro.
A skoro już jesteśmy przy małych samochodach: także wyposażona w silnik z tyłu limuzyna 700, która we wczesnych latach 60. uratowała zmierzające w stronę bankructwa finanse firmy, nie została jeszcze doceniona przez oldtimerową scenę. Biorąc pod uwagę znaczenie, jakie miało to auto dla koncernu, i małą liczbę zachowanych egzemplarzy, ceny poniżej 10 000 euro wydają się mocno niedoszacowane i w następnych latach pewnie się to zmieni.
Cenowo poza konkurencją plasują się takie automobilowe precjoza, jak roadster 507 z lat 50. (jest na najlepszej drodze, żeby prześcignąć cenowo Mercedesa Gullwinga) oraz M1, coupé z centralnym silnikiem (1978-83), które okazuje się mocno poszukiwanym autem – przez ostatnie 5 lat jego cena się podwoiła. Za samochód w stanie 2 trzeba dziś zapłacić blisko 300 000 euro.
Oczywiście, jak w prawie każdej marce, także w BMW występują modele, które naszym zdaniem rokują na sporą zwyżkę cen. Pełne uroku i rzadkie coupé z lat 60. – 2000 CS (na bazie Neue Klasse) – kosztuje dziś niewiele więcej niż młodsze i częściej występujące 635 CSi z lat 80.
Także wczesna „trójka” (E21), która w zeszłym roku obchodziła 40-lecie, będzie z pewnością zyskiwać na wartości. Za tym samochodem przemawia także to, że nawet w wersji z najmniejszym silnikiem daje prawdziwą radość z prowadzenia, a do tego nadal nie kosztuje jeszcze majątku.