Okres rozkwitu Opla przypada na lata 70. ubiegłego wieku. W 1972 r. Rüsselsheim miało ponad 20-procentowy udział w rynku niemieckim – w tamtym czasie nawet VW nie był lepszy. Klasyki z tego okresu są najbardziej poszukiwane. Najbardziej dotyczy to sportowych modeli, które są szczególnie przyjazne w samodzielnych naprawach i mają całkiem niezłe osiągi – twierdzi Marius Brune, ekspert Classic Data.
To wyjaśnia m.in. popularność Kadetta C. Ostatni kompaktowy Opel z tylnym napędem szczególnie w wersji coupé ma bardzo wielu fanów. Odmiana GT/E jest zdecydowanie najbardziej poszukiwana, dlatego też już od dłuższego czasu sporo kosztuje. Oryginalne auta w dobrym stanie w ciągu ostatnich 6 lat zwiększyły swoją wartość ponaddwukrotnie i należą do niewielu klasyków z błyskawicą na grillu, które kosztują ponad 20 000 euro.
Tylko to, co jest rzadkie, zazwyczaj jest też drogie – podsumowuje rynkowy trend Marius Brune. Ale również od tej reguły są wyjątki. Lata 50. i 60. przyniosły wiele interesujących aut – design Opla był w tym czasie jeszcze bardzo amerykański i zmiana przyszła dopiero z kolejnymi generacjami modeli.
Mimo to taki np. Rekord z późnych lat 50. jest zadziwiająco tanim autem. Dlaczego? Bardzo prosta odpowiedź: problemy ze znalezieniem części blacharskich do modeli z tamtego okresu spowodowały, że na rynku przeważają auta w stanie określanym na 3, czyli jeżdżące, ale klasyfikowane do remontu. Takimi pojazdami jeszcze do niedawna interesowali się głównie najwierniejsi fani marki, bo wobec niskiej wyceny remont był po prostu nieopłacalny.
Nawet Opel Kapitän z wczesnych lat 60. nie jest droższy niż 20 000 euro – ta cena nie wydaje się specjalnie wygórowana, jak na limuzynę wyższej klasy, która jak równy z równym stawała do walki z Mercedesem, z cichutko szepczącą 6-cylindrową jednostką napędową pod maską.
Od połowy lat 80. gwiazda Opla zaczęła gasnąć i Brune nie przewiduje znaczącej zwyżki wartości modeli z tego okresu, choć takie samochody, jak Calibra czy sportowe odmiany Vectry bez tuningowych modyfikacji, właściwie nie istnieją już na rynku, co teoretycznie powinno wpływać na wzrost cen.
Dlaczego więc tak się nie dzieje? Zmodyfikowane „ulepy” skutecznie odstraszyły kolekcjonerów i potrzeba będzie lat, zanim postrzeganie tych aut się zmieni. Wygląda więc na to, że w przypadku większości klasycznych Opli największym zyskiem ich właścicieli jest radość z jazdy.