To było nie do pomyślenia, żeby wojskowi planiści czuli jakikolwiek rodzaj uczucia do Jeepa. Przecież wojskowi nie myślą w romantyczny sposób. Samochód musiał mieć obowiązkowo napęd na wszystkie koła, a poza tym cztery miejsca, niewielką masę oraz – przede wszystkim – bez problemu i oczywiście zwycięsko miał dojechać do Berlina. To wszystko.
Tak przedstawiają się początki Jeepa, samochodu, który później pokochał świat. Bez grama przesady można powiedzieć, że ten pojazd zmienił świat na lepsze. Dziękujemy za niego generałom, kapitanom, Willysowi oraz Fordowi, ale przede wszystkim amerykańskiemu Bantamowi. Komu? Amerykańskiemu Bantamowi.
Zanim jednak przejdziemy do historii, krótko opowiemy o zachwytach podczas podróżowania tym kultowym pojazdem.
Rzadko które auto daje tyle frajdy z prowadzenia, nawet mimo tego, że wcale nie jest ani komfortowe, ani szybkie, ani nie zapewnia właścicielowi prestiżu. A zatem siedzimy w tym pojeździe – niczym żołnierze podczas akcji – na kanciastych fotelach ponad kamieniami i swobodnie pokonujemy je, a układ napędowy lekko przenosi 60 KM na koła.
Całkowicie po prawej mamy dźwignię do uruchamiania terenowych przełożeń, pośrodku włączenie napędu na wszystkie koła, po lewej – do włączania trzech biegów w skrzyni, przy czym pierwszy w lewo i do tyłu. Jak to się mówi? Prawdziwi mężczyźni jeżdżą Jeepami, a inni jakimiś samochodami.
Nawet Enzo Ferrari był fanem Jeepów. Wiele z nich widział na własne oczy, gdy podczas ostatnich dni wojny amerykańskie wojsko przejeżdżało przez Modenę. Uważał je za jedyne amerykańskie prawdziwie… sportowe samochody. No cóż, widocznie potrafił myśleć o autach tylko w tej kategorii. Trochę historii.
To było dawno temu, na długo przed drugą wojną światową, gdy amerykański Austin produkował na licencji niewielki model Seven. Niestety, firmę dotknął kryzys gospodarczy i w 1934 roku zbankrutowała. Jeden ze sprzedawców przejął Austina i nazwał go American Bantam – po rasie kurczaka, a także klasie wagowej w boksie. Firma wiedziona instynktem chciała produkować tylko jeden prosty pojazd wojskowy, który został zaprezentowany armii w 1938 roku.
Projekt ten został odrzucony, mimo że pojazd okazał się trwały w trakcie eksploatacji. Jednak w 1940 roku sytuacja na świecie przedstawiała się zupełnie inaczej. Jeszcze przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny armia pilnie potrzebowała terenowego samochodu. Do wojskowych wreszcie dotarło, że nowoczesne wojsko musi być zmotoryzowane, a nie holować sprzęt po polach za pomocą koni.
Ministerstwo wojny 11 lipca rozpisało konkurs na samochód tego typu – wcześniej niemiecki wermacht zajął Paryż – do którego zgłosiło się 134 producentów. Założenia były bardzo trudne do realizacji, bo pierwszy prototyp miał być przedstawiony już po 49 dniach, a w ciągu 75 dni trzeba było dostarczyć 70 samochodów do testu.
To dość krótki termin, tym bardziej że projektowanie odbywało się wówczas bez użycia komputerów. Bantam, który miał nóż na gardle, pospieszył się i opracował samochód na bazie starego projektu, ale tym razem z napędem na wszystkie koła. Ford oraz Willys Overland zaprezentowały wyłącznie dokumentację, ale nie dostarczyły prototypów, natomiast pozostałe 131 projektów nie spełniło żadnych wymogów, w związku z czym odrzucono je. BRC (Bantam Reconnaissance Car – pojazd zwiadowczy) pozostawił dobre wrażenie pod względem budowy, ale 20-konny silnik okazał się zdecydowanie za słaby.
Ludzie Bantama całą dokumentację BRC przekazali Fordowi i Willysowi. Dzięki temu powstał prototyp Willys Quad (pod względem techniki i wyglądu podobny do Bantama). Samochód dostarczono do testów 11 listopada 1940 roku (oprócz tego powstał jeszcze jeden prototyp ze skrętnymi wszystkimi kołami). Na tej bazie każdy z tych producentów miał zbudować 1500 samochodów do testów.
Tym razem Willys przedstawił model MA, w którym zamiast zaokrąglonego przodu, takiego jak w Bantamie, zastosowano płaski grill z prostopadłymi wlotami powietrza. Za nimi krył się najlepszy silnik z całej trójki. Dlatego zamówienie otrzymał Willys. W ten sposób podstawowym samochodem terenowym amerykańskiej armii został Willys MB, który do produkcji trafił w 1941 roku.
Pod maską tego modelu pracował 4-cylindrowy, gaźnikowy silnik o mocy 60 KM. Nazywano go Go, Devil czyli „naprzód, diable”. Dzięki niemu samochód mógł rozwijać prędkość 100 km/h. Moment obrotowy był przekazywany na koła za pomocą 3-biegowej skrzyni (drugie i trzecie przełożenie zsynchronizowane). Na stałe napęd trafiał na tylne koła, a w razie potrzeby można było dołączyć napęd na przód.
W trakcie działań wojennych okazało się, że potrzeby armii są tak duże, że Willys nie jest w stanie ich zaspokoić. Dlatego dokumentację przekazano Fordowi za darmo, pod warunkiem że będzie produkował pojazdy wyłącznie dla armii amerykańskiej. Ford zamówienie na produkcję pojazdu otrzymał w listopadzie 1941 roku. Oba samochody różniły się od siebie szczegółami, a części mogły być stosowane zamiennie. Łącznie powstało ponad 600 tys. sztuk tego auta, z czego około 361 tys. sztuk zbudował Willys, a Ford – niecałe 278 tys. pojazdów. Oprócz tego stworzono amfibię (prawie 13 tys. sztuk). A Bantam? No cóż, na pocieszenie powierzono mu produkcję przyczepy do Jeepa.
Willys nie był użytkowany jedynie przez amerykańską armię. W późniejszym czasie w ramach programu „Lend-Lease” trafił do wyposażenia innych alianckich wojsk. Samochód był użytkowany m.in. przez Armię Czerwoną, a za jej pośrednictwem również przez nasze wojsko. Oprócz tego pojazdy bezpośrednio od władz Stanów Zjednoczonych lub za pośrednictwem Wielkiej Brytanii otrzymały wolne armie okupowanych państw – Francji, Polski (Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie) i Holandii. Niewielka część Willysów została zdobyta przez Niemców, którzy także użytkowali te pojazdy. Po wojnie w ramach likwidowania nadwyżek wojennych auta sprzedawano do różnych armii oraz cywilnym odbiorcom.
Pamięć o Willysie przetrwała do dzisiaj. Samochód można obecnie bardzo często spotkać podczas inscenizacji bitw z okresu drugiej wojny światowej.
Willys MB - wady i zalety
Prawdziwa ikona motoryzacji. Nawet ludzie mieszkający na końcu świata znają tę nazwę. Pomijając historyczne znaczenie pojazdu, liczy się również przyjemność z prowadzenia. Niestety, samochód ma poważnego wroga w postaci korozji. Poza tym trzeba się liczyć z tym, że konieczne będzie częste majsterkowanie przy nim, a długie podróże tym autem są męczące. Podczas zakupu trzeba być ostrożnym, ponieważ nie brakuje oszustów, którzy powojenne samochody sprzedają jako egzemplarze pochodzące z czasów wojny.
Na rynku ok. 25 proc. aut to francuskie Hotchkinsy przerobione na „oryginalne” Willysy. Na szczęście znawcy potrafią je rozpoznać. Osoby zainteresowane kupnem tego auta powinny się skontaktować z klubem skupiającym jego fanów i poprosić o pomoc w zakupie. Obecnie ceny dobrze utrzymanych egzemplarzy potrafią być wysokie. Samochód widoczny na zdjęciach może spokojnie kosztować około 20 000 euro. Kolekcjonerski egzemplarz Willysa MB, pochodzący z wczesnego okresu produkcji, w nienagannym stanie potrafi być jeszcze droższy.
Willys MB - części zamienne
Sytuacja jest generalnie zadowalająca, ale do czasu, gdy zamierza się szukać oryginalnych podzespołów. Zamienniki są przykładowo dostępne w firmie Neiske & Pinn w Münster oraz w sklepie Willysa w Ohmenhausen. Na Filipinach firma MD Juan może wykonać wszelkie elementy blacharskie. Poza tym Willys ma tak prostą budowę, że wiele elementów można znaleźć u lokalnych sprzedawców.
Willys MB - sytuacja rynkowa
Oryginalne Jeepy MB z okresu wojny można znaleźć tam, gdzie pozostały po działaniach zbrojnych: we Włoszech, w Hiszpanii, Grecji, Holandii, Belgii i Francji. Można tam również spotkać model Hotchkiss – auto produkowane na licencji w latach 1955-66. Ten model nie jest tak bardzo ceniony. Oczywiście, dobrym kierunkiem, żeby kupić auto, są USA.
Willys MB - nasza opinia
Najtańsze i najbardziej niezawodne są Hotchkissy M201. Można je poznać po podwójnym uchwycie akumulatora przy wewnętrznym nadkolu, 24-woltowej instalacji elektrycznej i prędkościomierzu wyskalowanym w km/h. Z Willysów najtańszy jest model MB. Fordy są rzadsze i droższe. Kolekcjonerzy cenią je, bo dostępne są do nich niemal wszystkie części.